1.07.2013

Unsere Mütter, unsere Väter

Tytuł oryginalny:  Unsere Mütter, unsere Väter
Tytuł angielski:   Generation War
Tytuł polski:      Nasze matki, nasi ojcowie
Państwo:           Niemcy
Rok produkcji:     2013
Gatunek:           Dramat, wojenny
Reżyseria:         Philipp Kadelbach
Scenariusz:        Stefan Kolditz
Występują:         Volker Bruch, Tom Schilling,
                   Katharina Schüttler
Czas trwania:      270 min.
Premiera:          1 marca 2013
Premiera polska:   17 czerwca 2013
Nagrody:           1 nagroda




   Tryptyk telewizyjny produkcji naszych sąsiadów wywołał wielką ogólnonarodową dyskusję. Głos zabierali wszyscy od lewicy do prawicy, dziennikarze, historycy, krytycy, oszołomi i kolesie spod budki z piwem. Wśród tych głosów trudno było odnaleźć głos racjonalny, pozbawiony emocji, chłodny. 99% dyskutantów zarzuciło serialowi antysemityzm. Jeśli byłby to sam antysemityzm to jeszcze byłoby to do dla niech przełknięcia ale pokazano antysemityzm w wykonaniu najświętszej polskiej świętości - AK. Polonijny dziennikarz Max Kolonko (a właściwe dziennikarzyna bawiący 'oglądaczy' wypowiedziami w stylu dziennika Fakt lub bardziej filmowo - w stylu Kac Wawy) stwierdził, że Polaków w filmie pokazano jako bandziorów i antysemitów, a TVP nie ma pojęcia o telewizji, bo najpierw kupiła serial, a potem zobaczyła co to jest. Można tylko rzec o panu Maxie - jacy mocodawcy, taka rzetelność. A prawda ((a)normalnego, subiektywnego widza) o filmie jest taka:


   Nie będę pisał o czym jest film, bo każdy zainteresowany, który to czyta albo go widział, albo bardzo łatwo może zobaczyć. Więc przejdę od razu do rzeczy.
   Wszystkim krzykaczom, przeciwnym filmowi dedykuję jedno zdanie: Prawda boli
   Bo prawda jest taka, że Polacy byli, są i będą antysemitami, w Polsce nie zawsze kochano wszystkich bez względu na ich poglądy i pochodzenie, AK zabijało Żydów i nie wszyscy w tej armii ich kochali.
   To co napisałem w powyższym akapicie, nie tyczy się oczywiście wszystkich Polaków, ale nikt nie zaprzeczy, że były i są w Polsce jednostki, a nawet całe grupy do których opis ten pasuje idealnie.
   A analizując film, mamy: 
Antysemityzm Polaków:
  1. Kilka zdań wypowiedzianych w lesie a potem w bunkrze gdy dołączają do AK Viktor Goldstein i Alina.
  2. Niewypuszczenie więźniów z wagonu i stwierdzenie, że większość z nich to Żydzi, którzy są tak samo parszywi jak komuniści i ruscy. 

Antysemityzm Niemców:
  1. Wydanie Niemcom Żydówki Lilji przez jedna z głównych bohaterek - Charlotte.
  2. Wysłanie do obozu zamiast do USA Viktora Goldsteina przez majora Dorna.
  3. Zastrzelenie z zimną krwią Żydowskiej dziewczynki przez niemieckiego oficera. 
   Już po kilkudziesięciu minutach filmu widać, że antysemityzm niemiecki jest pokazany bardziej niż polski, ale to trzeba umieć, a raczej chcieć patrzeć. Ci co nie widzą, nie widzieli także, że to Polka (późniejszy członek AK) pomogła Viktorowi, że to dowódca oddziału AK ocalił Viktorowi życie, wyprowadzając go do lasu, dając broń i dobre słowo - życzenia na drogę. Nie było w tym krzty nienawiści ani antysemityzmu. Ci co nie chcieli nie widzieli także, że w końcu jednak Viktor uwolnił więźniów z wagonu, a ani jeden członek oddziału nie zaprotestował ani tym bardziej nie strzelił w stronę kolegi.

   Można by tak jeszcze trochę wyliczać ale nie o to tu chodzi. Podsumowując stwierdzam, że obraz AK przedstawiony w filmie nie był do końca prawdziwy ale nie był też nieprawdziwy. Oddział przedstawiony w filmie operował (i zapewne stamtąd pochodzili jego członkowie) na kresach wschodnich gdzie Żydów mieszkało wówczas bardzo dużo, a często byli większością w miasteczkach i większych wsiach (np. Łuck - 80% Żydów). Między tymi ludźmi na pewno były różne, przedwojenne jeszcze, animozje, często na tle finansowym co miało odbicie też podczas wojny. Jedni ukrywali, jedni byli neutralni, a jeszcze inni strzelali do Żydów. Nie pokazano w filmie zróżnicowanych postaw AK-owców, a szkoda.
   Żeby nie być gołosłownym, polecam przeczytać książkę prof. Jasiewicza Świat niepożegnany w której jest relacja o zastrzeleniu Żyda przez powstańca warszawskiego, a Marek Edelman cudem uniknął podobnego losu, zresztą tak samo jak Julek Fiszgrund. Takie przykłady można mnożyć, ale nic z nich nie wynika. Nie znaczy to jednak, że AK była antysemicka czy też pro Żydowska. Oznacza to tylko tyle, że była ona złożona z ludzi. Ludzi którzy mają swoje historie, poglądy, wiarę i sumienie.

   Obejrzałem w swoim życiu mnóstwo filmów. Wojennych, dotyczących II wojny światowej, też. Filmy wyprodukowane przez różne kraje i mogę stwierdzić, że nasze jej przedstawianie jest także dalekie od prawdy. Upraszczanie historii leży w naszym, polskim stylu. Zawsze byli doskonali, Bogu ducha winni Polacy i źli, psychopatyczni Niemcy - mordercy, a gdy kręci się film typu Pokłosie, to Naród ogarnia zbiorowa histeria. Ale to temat na osobny wpis.

   Film w reżyserii Philippa Kadelbacha, to ciekawy punkt spojrzenia na wojnę z niemieckiej strony. Nie porywa może zbytnio grą aktorską, scenariuszem ani efektami specjalnymi ale nie jest też najgorszy pod wszystkimi tymi względami. Opowiada historię piątki przyjaciół, którzy ponad wszystko próbują wojnę przeżyć, bo jak mówił jeden z bohaterów: Większość uważa, że wojna to głównie walka. Ale to nie prawda. To wyczekiwanie... Na kolejny atak, posiłek i kolejny poranek.



   A Wy drodzy Czytelnicy, oglądajcie filmy dokładnie i miejcie swoje zdanie, choćby wydawało Wam się ono najbardziej (a)normalne!

Ocena widza (a)normalnego:



Trailer:










UA-32282187-1