23.02.2014

Znawcy kina, krytycy, redaktorzy czyli gównozjady z gazet, portali i blogów




Nie pisałem długo, nie było weny, chęci, były inne zajęcia. Przepraszam. Wróciłem i zaraz muszę się wściekać na nieudolność, niewiedzę i manipulatorstwo w rodzimych mediach. O co chodzi?
   Chodzi o film. O świat filmu.


   Przez ostatnie pond półtora miesiąca czekałem na jakąkolwiek większą informację, artykuł... Nie doczekałem się. Oprócz dwóch krótkich wzmianek w filmowych działach ONET-u i INTERII nie znalazłem w mediach niczego o śmierci Run Run Shawa. Nie napisał o nim żaden portal ogólnopolski (oprócz wspomnianych wzmianek w działach tematycznych), bloger filmowy, portal tematyczny, nikt, dosłownie nikt!
Za to mogłem sobie poczytać o tym jak i gdzie znaleziono zaćpanego i martwego Hoffmana, o kolejnych zwiastunach Gry o tron, House of Cards, itd., o Złotych Globach, plotki o Oscarach, etc...
Nazwiska Run Run Shaw nie ujrzałem nigdzie!
Wstyd proszę Państwa! Wstyd! Takich rzeczy zawodowcy nie robią! Takich informacji zawodowcy nie pomijają. Nigdy!
   Wystarczy spojrzeć na światowe media z 7 i 8 stycznia byście się dowiedzieli jaką popełniliście gafę, jaki nietakt. O Run Run Shawie wspomniał każdy liczący się dziennik, magazyn, każda licząca się stacja TV. Mówiono i pisano o nim w CNN, BBC, Guardianie, NYT, Reuters, Telegraph, Bloomberg, FT i wielu, wielu innych. Dlaczego? Bo tam pracują zawodowcy, którzy znają świat filmu i wiedzą kim był Run Run Shaw!
   A kim był? Poczytajcie sobie redaktorzyny choćby na Wikipedii. Ja powiem tylko, że Sir Run Run Shaw (tak, tak, Sir, nie przewidzieliście się, otrzymał ten tytuł od Angielskiej Królowej w 1977 r.) urodził w 1907 roku w Szanghaju, skąd w wieku 19 lat wyemigrował do Singapuru, a potem do Hong Kogu. W Hong Kongu wraz z bratem stworzył filmowe (Shaw Brothers Studio) i telewizyjne (TVB - największa stacja TV w Hong Kongu) imperia. Jako producent ma na koncie około 1000 filmów. To jemu zawdzięczamy rozkwit i sławę filmów z gatunku Kung Fu. To dzięki niemu zaistniał chociażby Bruce Lee. To dzięki niemu Quentin Tarantino jest tak genialnym reżyserem, bo jak sam przyznał w jednym z wywiadów, tylko przed kręceniem Kill Billa oglądał przez rok, codziennie od jednego do trzech filmów z wytwórni Shawa!
Shaw był pionierem i wizjonerem kina to on wspomógł i inspirował Ridleya Scotta przy realizacji Łowców androidów. Shaw był filantropem, przekazał miliardy dolarów na działalność dobroczynną, w różnych jej zakresach. Wspierał szkoły, uniwersytety, szpitale i domy pomocy. Jego nazwisko nosi jedno z czterech kolegiów kolegiaty Chińskiego Uniwersytetu w Hong Kongu, które powstało dzięki jego wsparciu finansowemu. W 2008 roku podarował 100 mln dolarów HK na pomoc po trzęsieniu ziemi w chińskim Syczuanie.
   Shaw jest też fundatorem międzynarodowej nagrody dla wybitnych naukowców z trzech dziedzin: astronomii, matematyki oraz nauk o życiu i medycyny. Nagroda Shawa przyznawana jest w wysokości 1 mln dolarów amerykańskich i określana jest jako Nobel Wschodu. Po raz pierwszy została przyznana w 2004 roku.
   Wszystkich zasług Shawa dla filmu i ludzkości nie sposób wymienić, bo jest tego bardzo długo lista i choćby nie wiem jak się starano to nigdy nie będzie ona kompletna. Tyle tego było.
Sir Run Run Shaw i jego śmierć była godna uwagi dla wszystkich Mediów, na całym świecie, tylko nie dla Polskich gównozjadów amerykańskich popłuczyn, fascynujących się śmiercią byle ćpuna, a nie potrafiących docenić prawdziwych wartości...

   Na koniec jeszcze krótki filmik wspominający Sir Run Run Shawa, który zmarł 7 stycznia 2014 r. w wieku 106 lat!

PODPIS


UA-32282187-1