Parafrazując pewną znaną książkę pierwsze chwile na Nowogrodzkiej, po przegłosowaniu Ustawy o SN, wyglądały mniej więcej tak:
"Ha ha ha! Zaśmiał się Prezes, aż zatoczył się na krześle.
- Z czego pan się śmieje? - zdziwionym i obrażonym tonem zapytał jeden z przydupasów.
- Z nich się śmieję! I z was! Idioci!
- Ależ panie...
- Lepiej milcz. - odparł Prezes. - Z was się śmieję i z nich. Nikt z was, ani z nich nie rozgryzł mojego mistrzowskiego planu. Nikt! Elity! Ha ha ha, i w naszych szeregach i u nich! Kretyni, bez odrobiny wyobraźni i pojęcia o strategii..."
I tak dalej w tym tonie. Dlaczego? Ależ to proste.
Kaczyński zdaje sobie sprawę, że w kolejnych wyborach może nie mieć takiej reprezentacji w Sejmie jak ma obecnie. Może mieć mniej posłów, ale wystarczy ich, żeby to od nich zależało odrzucenie Prezydenckiego veta. Żeby jednak móc dalej rządzić na polskie scenie politycznej Kaczyński potrzebuje Prezydenta na kolejnych pięć lat. Uknuł więc wspaniałą intrygę o KRS, Sądach Powszechnych i Sądzie Najwyższym, bo wiedział doskonale z jakim to się spotka oporem Suwerena i opozycji. Sejmowej i pozasejmowej.
Dziś, każdy komu leży na sercu los polskiego sądownictwa apeluje do Prezydenta Dudy o veto, a nawet o 3xVeto.
I co zrobi Adrian? Adrian się ugnie pod głosem społeczeństwa i sprzeciwi się Prezesowi... na polecenie Prezesa. A wszyscy, łącznie z Frasyniukiem, Wałęsą, Kwaśniewskim i nawet redaktor Lis, będą wdzięczni Adrianowi, że ten uratował polskie sądownictwo. Że wreszcie stał się Prezydentem Wszystkich Polaków, że wstał z kolan, że w końcu zdjął z siebie wizerunek Adriana, itp. itd... A po wszystkim, a co najważniejsze przed następnymi wyborami, nikt nie będzie mógł zarzucić Adrianowi, że nadal jest Adrianem i chodzi na pasku Prezesa. Niezależny, silny Prezydent Wszystkich Polaków, który uratował polskie sądownictwo! - to będzie nowy image Adriana, a raczej już wtedy Andrzeja Dudy.
I nikt, absolutnie nikt z wyśmiewanych powyżej przez Prezesa elit nie domyśli się, że cała ta hucpa z Sądami powstała w głowie Prezesa i w głowie Prezesa się kończy. Kończy się vetem Prezydenta i pracami nad ustawami od nowa w kształcie takim, w którym Prezes nie odda władzy nad całym sądownictwem Ziobrze, bo w końcu sam mógłby pod taki Sąd trafić. A Prezes nikomu oprócz siebie nie ufa :)
A nasze elity i opozycja? Cóż... Razem wzięte nie mają tak strategicznego i daleko przewidującego umysłu jak Prezes. Jednym słowem - kretyni. Kretyni tańczący od 25 lat tak, jak im Prezes zagra :)